Królowa polskiego kryminału
Katarzyna Bonda to nazwisko, które elektryzuje miłośników kryminałów w całej Polsce. To znana autorka znakomitych powieści kryminalnych, ...
Katarzyna Bonda to nazwisko, które elektryzuje miłośników kryminałów w całej Polsce. To znana autorka znakomitych powieści kryminalnych, ale i wyjątkowych książek o charakterze dziennikarskim, takich jak na przykład „Polskie morderczynie”, których recenzję możemy znaleźć w najnowszym numerze Kwartalnika Prawno-Kryminalistycznego wydawanym w Szkole Policji w Pile.
Pisarka, która na ręce Komendanta Szkoły insp. Jerzego Powieckiego przekazała specjalną dedykację, wielokrotnie gościła w Pile i w samej szkole podczas współorganizowanego razem z Regionalnym Centrum Kultury w Pile Festiwalu Kryminału „Kryminalna Piła” . Brała udział w spotkaniach autorskich, panelu dyskusyjnym „Pisarze kontra policjanci”, a także prowadziła warsztaty literackie. Autorka znana jest z wyjątkowo szczegółowego i profesjonalnego podejścia do realiów własnych powieści. Jej głównymi bohaterami są policyjni profilerzy, wcześniej Hubert Meyer, aktualnie Sasza Załuska - bohaterka książkowej serii „Cztery żywioły”.
Najnowsza jej powieść, zatytułowana „Okularnik”, to znakomity kryminał z intrygą trzymającą w napięciu, a także dramatyczna historia z mroczną przeszłością mieszkańców podlaskiej wsi, której straszne tajemnice sięgają jeszcze czasów II wojny światowej. To także wyjątkowa książka dla Szkoły Policji w Pile, ponieważ jedna z bohaterek powieści podaje swojemu gościowi kawę w okolicznościowej filiżance upamiętniającej 60-lecie pilskiej szkoły. Dodać trzeba, że książkowi funkcjonariusze kryminalni są też jej absolwentami.
Zachęcamy do lektury powieści, której fragment publikujemy poniżej. Więcej o książce można przeczytać na blogu krytyczno-literackimi „Kryminalna Piła – literackimi śladami” „Kryminalna Piła – literackimi śladami”, prowadzonym przez wykładowcę Zakładu Służby Kryminalnej, podinsp. Leszka Koźmińskiego, pomysłodawcę Festiwalu Kryminału „Kryminalna Piła”.
Dorota Witkowska
No, no! – Mrugnął porozumiewawczo. Wskazał biurko komendanta. – To krzesło nigdy nie doświadczało damskiego tyłka. Graty.
Romanowska oblała się rumieńcem.
– Gdybyś nie odszedł, sam byś tu teraz rządził!
Włączyła czajnik. Wsypała kawę do kubka z pamiątkowym nadrukiem „60 lat Szkoły Policji w Pile”. Oboje byli jej absolwentami. Potem otworzyła puszkę po solonych orzeszkach i nasypała do kubka dwie czubate łyżki cukru.
– Nawet gdyby mnie nominowali, nie przyjąłbym stanowiska. Wiesz przecież. – Doman skrzywił się i zarechotał: – A co u JahJah’y? A raczej jak to znosi?
– Z trudem. – Krystyna nie chciała wdawać się w szczegóły, ale porozumieli się wzrokiem. Doman znał JahJah’ę zbyt dobrze, by nie wiedzieć, że byłego małżonka Romanowskiej spala najszczersza zazdrość. Dodała tylko: – Sam się podłożył. Słyszałeś, co Stary nam wykręcił? JahJah był wtedy z nimi. Dzięki Bogu trzeźwy jak niemowlę. Miał ich rozwieźć do domów.
Znali się całe lata. Ile grillów, sylwestrów i imienin spędzili wspólnie, kiedy nadkomisarz Domański mieszkał jeszcze w miasteczku. Był mężem jej najlepszej przyjaciółki. Pracował przez lata w komendzie powiatowej w Hajnówce, ale pionowa kariera nigdy go nie interesowała. Zawsze chciał do wydziału zabójstw i choć w wojewódzkiej takiego nie było, trafił do kryminalnego. Często narzekał, że spełnione marzenia to najgorsze, co może człowieka spotkać, ale Romanowska wiedziała, że niczego by nie zmienił. Kiedy Doman wyjechał, ona praktycznie straciła kontakt z Lilką. Miała żal do koleżanki, że tak łatwo o niej zapomniała. Teraz Doman zamyślił się, momentalnie spochmurniał.
– Co z tą znikniętą?
Romanowska podała kawę i herbatniki na spodku. Usiadła.
– Tylko ciebie oddelegowali?
– Żartujesz? – Skrzywił się. Wyjął komórkę i sprawdził wyświetlacz. – Mam ciężki ogon. Fantomas z przydupasem już dojeżdżają. Na szczęście prokuratorka to łebska dziewczyna. Idzie się z nią domówić. Mamy robić waszymi ludźmi. Widać liczą, że załatwimy sprawę błyskawicznie. Ostatnio tak się udało.
– Doman na prezydenta. – Komendantka niepewnie się uśmiechnęła i wyjęła z szafy akta, położyła na biurku przed nadkomisarzem. – To będę się streszczała. Sprawa tylko na wierzchu wygląda prosto.
Doman obejrzał się na drzwi. Były zamknięte. Komendantka podeszła i przekręciła zasuwkę.
– Mamy drugą głowę.
– Słyszałem – powiedział półgłosem Doman. – Nawet nie wiesz, ile podpisów musiałem zebrać, by wysłali akurat mnie.
– Ile? – droczyła się z nim, ale ucieszyło ją to, że mu zależało.
– Osiem, Krzysiu. Ale nieważne. Jestem. JahJah mówił, że ma hipotezę do tej nowej czaszki.
Romanowska przemilczała fakt, że nic o tym nie wie. Zdecydowała się kontynuować. Czasu było niewiele. Musiała naświetlić sytuację, zanim przyjdą obcy policjanci oraz prokuratorka. Musieli we dwójkę postanowić, ile im ujawnić. Kiedy odkryli pierwszą głowę, Doman był już w wojewódzkiej. Głównie z tego powodu oddelegowali go do Hajnówki. Choć czaszkę przemieszczono, Harcerską Górkę musieli traktować jak miejsce zbrodni. Doman znał teren, tutejszych ludzi. A oni znali jego. Wiedzieli, że awansował. Zawsze był skuteczny. Ale choć przetrząsnęli pół puszczy, reszty ciała nie znaleźli. Metodą Gierasimowa nie udało się zrekonstruować wyglądu przeżyciowego. Superprojekcji nie mogli zastosować. Nikt nie rozpoznał zaginionej osoby. Na podstawie budowy kości wiedzieli tylko, że zamordowana kobieta była przed trzydziestką i zginęła od uderzenia w głowę tępym narzędziem. Nie pomogła policyjna baza ani też baza Itaki. Sprawa NN na razie leży na półce z niewyjaśnionymi, choć w papierach jest mniej, niż udało im się ustalić.
autor: Dorota Witkowska
(11.06.15)